niedziela, 7 lipca 2013

Finepix X10 - recenzja do cna subiektywna

Poznajcie się.
Wbrew obiegowej opinii, nie tylko mężczyźni są wzrokowcami. Gdyby tak było to czy byłyby kobiety fotografki? Przecież my, miłe Panie, też zawieszamy się w pierwszej chwili na walorach zewnętrznych.
No to macie i patrzcie! Oto on. Mister X10. Silny. Dobrze zbudowany. Poręczny. A jednocześnie wymagający delikatności w obejściu. 

Przystojny, prawda? I jak patrzy...ma to coś. Można mu ulec ;) Ja uległam.   

Dlaczego akurat on?
Dla mnie decyzja była prosta. Potrzebowałam aparatu, który będę mogła mieć zawsze przy sobie i który nie będzie się rzucał w oczy podczas fotografii streetowej. Takiego, który przy niewielkich rozmiarach zapewnia jednak przyzwoitą jakość zdjęć. I on mi to dał. Po prostu. W pewnym sensie wybrałam go także dlatego, że wcześniej miałam także Fujika - S9600 i na początek tamten aparat był naprawdę świetny. Oczywiście wybór został poprzedzony analizami, opiniami, recenzjami i przemyśleniami. Mimo, że jestem kobietą nie poszłam do sklepu i nie kupiłam go tylko dlatego, że intrygująco wygląda. Zresztą w ubiegłym roku nie był specjalnie tani. Teraz jego cena jest już bardziej przyzwoita.

Co może ci z siebie dać?
Głównymi zaletami tego aparatu jest dobra matryca (CMOS), dość porządny jasny obiektyw (2.0 - 2.8), który szczęśliwie nie jest stałką tylko zoomem (28-112) oraz dość duży wyświetlacz, dobrze pokazujący zrobione zdjęcia (choć trudno miarodajnie oceniać zdjęcia na wyświetlaczu, to zawsze można je powiększyć, by sprawdzić ostrość). Mając na uwadze, że X10 to wysokozaawansowany kompakt, trzeba pochwalić FUJI za zaopatrzenie go w możliwość podłączenia zewnętrznej lampy błyskowej (przy trudnych warunkach oświetleniowych) czy wężyka spustowego (dla długich czasów naświetlania). Jest także przycisk funkcyjny, jak w lustrzankach, pod którym warto zdefiniować ISO. Obok niego jest pokrętło kompensacji ekspozycji, a nieopodal nieco większe pokrętło wyboru trybu. Odkąd zaczęłam robić zdjęcia w trybie manualnym rzadko z nich jednak korzystam.   

  

Idźmy dalej. Z drugiej strony X10 - tej, do której będzie nam jednak bliżej - wiele ważnych rzeczy zostało tak rozmieszczonych na korpusie aparatu, aby można je obsłużyć jedną ręką. Prawą. Nie jest to więc sprzęt dla leworęcznych ;) Szkoda, bo oni mają lepiej rozwiniętą intuicję, co bardzo służy w fotografii :) Ale wróćmy do naszego przystojniaka. Otóż z tej prawej strony mamy dwa dość delikatne pokrętła - ustawione na górze w poziomie pokrętło główne oraz pokrętełko pionowo wbudowane w środkową przestrzeń po prawej stronie korpusu nazwane przez producenta wybierakiem. Pomiędzy pokrętłem głównym a wybierakiem jest przycisk blokady ekspozycji albo ostrości, a pod wybierakiem przycisk funkcyjny, który między innymi włącza tryb cichy przy jednoczesnym wyłączaniu wbudowanej w aparat lampy. Z kolei po lewej stronie wyświetlacza znajdziemy przyciski związane głównie z podglądem zdjęć oraz balans bieli, który chyba przydałby się bardziej po prawej stronie z uwagi na swoją funkcję poprzedzającą wykonywanie zdjęć.  


Jednak nie jest tak różowo.
Także z X10 jest tak, jak z wszystkimi innymi ;) Na początku super, a potem...Pierwsze co mnie doprowadziło do szewskiej pasji to wizjer. Nie chciałam robić zdjęć gapiąc się z pewnej odległości to na wyświetlacz to na fotografowaną scenę. Niestety. Wizjer jest jedynie optyczny, nie podaje informacji o parametrach przyszłego zdjęcia, więc nie można się nim sugerować robiąc zdjęcie. Zresztą jest różnica w obrazie widzianym przez wizjer i przez obiektyw. Do tego w wizjerze widać fragment obiektywu a muszla oczna jest mała i niewygodna. A zatem za wizjer - duży minus. Ja z niego w ogóle nie korzystam.
Druga rzecz, która spowodowała, że dość szybko spadła temperatura moich uczuć do X10 to RAWy, których nie chciał czytać mój aktualny wówczas program do obróbki zdjęć znanego producenta. Mogłam albo przesiąść się na oprogramowanie dedykowane do X10 albo ratować się DNG converterem, który przerabia różne RAWy na jeden uniwersalny ich rodzaj. Niemniej jednak te dodatkowe zabiegi mnie męczą i powodują konieczność przechowywania dwa razy większej ilości plików. Szkoda, że FUJI nie dogadało się z tym znanym producentem oprogramowania. 
Z innych spraw, które nie wywołują już we mnie tak silnych emocji, ale jednak nie są fajne mogę wymienić:
- wyświetlacz, który jest nieruchomy co sprawia, że niektóre zdjęcia trzeba robić leżąc na glebie,
- szybkie włączenie aparatu (które odbywa się poprzez przekręcenie pierścienia obiektywu) nie zawsze daje rezultaty, a przecież na wykonanie niektórych zdjęć są ułamki sekund,
- obiektyw nie ostrzy tak, jak kitowe obiektywy lustrzanek, a zdjęcia nie są żyletkami (no chyba, że to kwestia moich trzęsących się rąk z wrażenia, że trzymam go w rękach albo tego, że nie używam wizjera, co  przecież stabilizuje aparat),
-  najlepszą głębię ostrości przy maksymalnie otwartej przysłonie można uzyskać w trybie makro, czyli aparat średnio sprawdza się w robieniu portretów przy "zanieczyszczonym" tle.
No dobra, koniec tego narzekania, bo jeszcze X10 pójdzie sobie do innej ;) 
 
Różu nie ma ale są inne kolory.
Gadam, gadam, ale czy coś zmieniam? Przecież nie pozbyłam się X10. I jakoś nie umiem. Nie wiem czy mam słabość do fantastycznego w obsłudze menu, które jest mega intuicyjne i dużo lepiej pomyślane niż w wiodących lustrzankach. Albo do histogramu i poziomicy, które wyświetlają się w trybie niestandardowym wyświetlacza i stanowią faktyczną pomoc podczas wykonywania zdjęć.  A może jak patrzę na zdjęcia, które nim zrobiłam, to zapominam o tych wszystkich przywarach X10?
Zresztą zobaczcie sami - chyba nie jest źle :)



  

konkursowo

Moi mili,

Czy nie macie może ochoty na trzymanie kciuków? Jeśli tak, to jest okazja - biorę udział w konkursie FUJIFILM "Zbliż Europę". Po wykonaniu pierwszego zadania, polegającego na wgraniu zdjęcia -
wybrałam takie:

 
teraz czeka mnie zadanie drugie - recenzja dowolnie wybranego aparatu fotograficznego. Ponieważ termin tego zadania został wyznaczony na 23:59 dnia dzisiejszego to możecie się jeszcze dziś spodziewać recenzji.
Całkowitym przypadkiem postanowiłam zostać recenzentką aparatu FUJI - model X10. ;)

z fotosymbiotycznym pozdrowieniem
m.z.